Inglesina Trip- nasza nowa spacerówka

Wspominałam Wam przed wakacjami, że dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionego sklepu Babylandia zostaliśmy, a właściwie Mati został szczęśliwym posiadaczem nowej fury.
Do Francji pojechała z nami spacerówka Inglesina Trip
Po 2 tygodniach użytkowania najwyższa pora podzielić się z Wami wrażeniami i opinią na temat parasolki. 
inglesina trip
 Przede wszystkim to muszę Wam napisać, że pierwsze co to urzekł mnie wygląd wózka. Jestem tym dziwacznym typem człowieka, który najpierw patrzy na walory estetyczne, a dopiero potem na funkcjonalność. Tak było i tym razem.

Ma to oczywiście czasem zgubne skutki w przypadku niektórych artykułów, zwłaszcza tych dla dzieci. Nieprzemyślany zakup powodowany chwilą zauroczenia przytrafił mi się nie raz. I nie dwa. Niestety. 
Oj tam, oj tam… Na szczęście o spacerówce nie mogę tego powiedzieć. Szczerze mówiąc wygląd plus fakt, że składa się w typ parasolki, co sprawia, że zajmuje mało miejsca w aucie było wszystkim czego od niej oczekiwałam. 
Pewnie dlatego wrażenia z jazdy nowym mobilem były tak silne. Nie spodziewałam się, że może być aż TAKA różnica w wózkach. 
Jak wiecie Mati na codzień jeździ Kudu 3. Zainteresowanych odsyłam do postów TU, TU i TU, gdzie pisałam na jego temat. Nie wyraziłam jeszcze opinii nt wersji spacerowej, ale przyznać muszę, że jestem z niej w pełni zadowolona (no dobra- siedzisko mogłoby być ciut głębsze- kudu oczywiście, nie inglesina). 
Spacerówka Kudu jest przede wszystkim lekka w odróżnieniu od większości wózków z serii 3w1 (w końcu za coś się płaci, a cena ta do małych nie należy). Jednak składa się na płasko i w przypadku wyjazdu na wakacje powstał problem „jak upchnąć bagaże razem z wózkiem”. Dlatego narodził się pomysł na nowy wózek. Inaczej nawet bym sobie głowy nie zaprzątała. 
Jak wspomniałam, z pomocą przyszedł zaprzyjaźniony sklep Babylandia, od którego otrzymaliśmy nowy wózek, a w którym to poprzednio dokonaliśmy zakupu naszego Kudu. I tym razem staliśmy się posiadaczami wózka od tego samego dystrybutora- Miko. 
Inglesina Trip, chyba dobrze znana wielu mamom. Spacerując mijam ich sporo.
U nas wersja na 2013 rok.
Wybrałam kolor Peltro, czyli połączenie ciemnego szarego z jasnymi wstawkami. Początkowo moje serce skradła wersja w kolorze Mimosa, niestety jednak nie było jej na stanie. W efekcie bardzo polubiłam naszego nowego szaraka. 
Największy i najważniejszy argument przemawiający na rzecz Inglesiny, a czego zdecydowanie brakuje mi w Kudu to ogromna budka. Naprawdę ogromna. Taka, która jest w stanie zakryć przed słońcem, ochronić przed wiatrem, a nawet przed deszczem. W pozycji siedzącej rozkłada się tak, że zasłania całe dziecko. Bosko! Wierzcie mi, że po przypinaniu pieluszek do budki Kudu miałam tego trochę dość i już prawie kupiłam takie cosik montowane na budkę, tylko stale mi żal kasy było, więc upinałam pieluchę albo odwracałam siedzisko raz w przód, raz w tył.
Budka ta sprawdziła nam się na wakacjach niesamowicie. Po pierwsze słońce, którego na szczęście nam nie brakowało. Po drugie wiatr. A na Północy od morza pi…i, a nie wieje. Po trzecie deszcz, który tam również nie należy do rzadkości. Od tego ostatniego chroniła nas również pelerynka przeciwdeszczowa, która jest na standardowym wyposażeniu wózka. A także system footrest, który chroni stopy dziecka przed chlapaniem. 
Kolejny gigantyczny plus to składanie wózka. Ciach prach i złożony. Chwytamy za rączkę i niesiemy, chowamy gdzie chcemy. Miejsca wiele nie zajmuje. Bez problemu zmieści się do bagażnika, a także za fotele w samochodzie (przynajmniej w naszym seacie).
Jak składać i rozkładać możecie obejrzeć na filmiku. 
Niesiemy bez problemu, bo wózek lekki jest. Waży 7kg. Spokojnie daje radę podnieść go razem z Matim w środku, a więc pokonanie schodów nie jest problemem. Przy tym oprócz tego, że lekki daje się łatwo podbijać i nie ma problemu z wjechaniem na krawężnik. A no i nie jest wywrotny. Znaczy się stabilny jest. Wisi torba na rączkach, zakupy, a wózek stoi. Super! 
Spacerówka jest też dokładnie wykonana. Nie ma nieestetycznych przeszyć, wystających nitek. Każdy fragment wózka wydaje się być dokładnie dopracowany. Duży plus.
Wrócę jeszcze na moment do budki, bo to ona wciąż sprawia, że podekscytowana jestem wózkiem jak małolata przed pierwszą randką. Budka oczywiście się ściąga. Ma też okienko do podglądania naszego brzdąca, a także kieszeń na różne drobiazgi. Dla mnie bajer, bo wsadzam telefon, drobne, klucze i spokojnie mogę iść na spacer. Ewentualne zakupy do kosza, który jak na parasolkę jest standardowych rozmiarów. 
Budka jednak ma taki fajny trik, że materiał z tyłu mogę odpiąć od oparcia i zrobić przewiew.
Ciężko mi to wyjaśnić, a moje zdjęcie też do końca tego nie pokazuje, więc ratuje się fotką zapożyczoną od dystrybutora. Najlepiej to widać, gdy siedzisko jest rozłożone na płasko. Sprawdza się w momencie, gdy chcemy osłonić malucha przed słońcem, a z drugiej strony nie chcemy, żeby było mu pod budką duszno. 
Czyż nie jest to genialne rozwiązanie?
Siedzisko oczywiście składa się na płasko, tak by dziecko mogło leżeć. Ma w sumie 3 rodzaje położenia. 
Po rozłożeniu dostęp do kosza jest niemożliwy z normalnej pozycji. Trzeba się uciekać wtedy do kombinowania i wkładać rękę z boku. Ale to nie jest jakiś wielki mankament. 
Wózek ma pałąk, za który dziecko może się trzymać podczas jazdy. Ale uwaga. Pałąk w przypadku Inglesiny jest elastyczny i nie musimy go demontować w przypadku składania wózka. Tak samo zresztą jak i budki. Super!
Są też oczywiście pasy, dzięki którym przypniemy bezpiecznie malucha. Mam z nimi mały problem, bo jeszcze się nie wyrobiły i przy rozpinaniu czasem napocę się trochę. Mam nadzieję, że z czasem „poluzują”. 
Koła spore, amortyzowane. Z blokadą przednich. Skrętne. Nie telepią na dziurach. Przysięgam! A chodnik za blokiem mam tak dziurawy, że nawet jadąc Kudu w duchu wyklinam cały zarząd miasta. Muszę z ręką na sercu przyznać, że po tych dziurach dużo pewniej jadę czterokołowym Tripem niż trzykołowym Kudu. 
Wózek ma jeszcze takie bajery jak uchwyt na kubek/ butelkę, a także przeszycia odblaskowe na siedzisku. 
A wady? No ma jedną niestety. Żałuję, że nie ma regulowanych rączek, bo mimo wszystko dla osób o wzroście 160cm ich wysokość sprawia, że po jakimś czasie odrobinę bolą mnie nadgarstki. Pewnie 5-10cm sprawiłoby dużą różnicę.
Ogólnie jestem mega zadowolona. Spacerówka na razie poszła do szafy, bo będzie nam służyła na wyjazdach i tam gdzie Kudu nie będzie mogło być z nami. 
Przyznaję jednak, że gdybym stała przed zakupem spacerówki bez wahania wzięłabym Inglesinę Trip. Powaga. Słowo harcerki! Nie piszę tego, bo wózek został mi sprezentowany, możecie być pewni 🙂
Ps. Wracając z wakacji zatrzymaliśmy się na jednej ze stacji w Niemczech. 
Piję kawkę patrzę w bok, a tu…

Nowa dostawa w kierunku Polski! Możecie kupować! 🙂

O Inglesinie, nie tylko wersji Trip więcej możecie poczytać na stronie, o TU.

Ps.2 Muszę tylko dokupić jakąś fajną torbę. Możecie coś polecić? Marzy mi się nowa, bo ta z Kudu średnio pasuje.

Możesz również polubić

Dodaj komentarz

31 komentarzy do "Inglesina Trip- nasza nowa spacerówka"

avatar
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Anonymous
Gość

Ja też korzystałam z Tripp 🙂 ale sprawdziła mi się tylko na równych trasach, natomiast na dłuższe spacerki, gdzie są wielkie wyboje, drogi nieutwardzone tylko piach, las i łąki..średnio się sprawdziła 🙁 no i jakoś wydawało mi się że jest za wysoka dla mnie, bo te ręce miałam jakoś tak wysoko? a może to tylko złudzenie? (mam 167cm) 😉
Pozdrawiam,
http://www.swiat-wg-anuli.blogpot.com

takatycia
Gość

Myśle, ze na takie warunki, o których piszesz to wózek typowo terenowy, a nie parasolka ;P
O problemach z nadgarstkami pisałam właśnie, bo i u mnie to występuje.

ONA - Pikantnie Słodka
Gość

Fajna spaceróweczka 🙂 Sami musimy o nowej pomyśleć 🙂

kinga b.
Gość

bardzo ciekawy ten wózeczek 🙂

piegowata mama
Gość

Dla mnie każda spacerówka na dwie ręce odpada, więc niestety. Elastyczny pałąk to już raczej norma. Mój espiro też taki ma. Ładny jest, ale…. no to co w pierwszym zdaniu.

takatycia
Gość

No fakt.

Hally (Raczek)
Gość

Genialna….aż żałuję że kupiliśmy sztuk dwie Baby Mini (jestem z nich zadowolona ale dla Wiki jednak chciałam parasolkę)

Ola D.
Gość

Mam wersję 2012. Praktycznie niczym się nie różni. Ten wóz jest nie do zajechania, nawet kiedy Andrzejek pcha go od słupa do słupa i co chwile wywraca.

PS. Pasy wyrobią się, ale tylko trochę. U nas w wózku używanym od grudnia daję radę je wypiąć – ale dwoma rękami. Jednak po dłuższym namyśle chyba nie jest to minus. Mały już przy nich dłubie…

takatycia
Gość

A wiesz, ze może i masz rację 🙂

Klaudia
Gość

My mamy Avio 🙂 i też jesteśmy zadowoleni !

mummyboyss Aga
Gość

Torba ? może jakaś skip hop są fajne i pojemne 🙂

potwora wózkowa
Gość

Ale fajny ten wózior! 😀

Mama Andzika
Gość

fajooowy 🙂

MamAnka
Gość

Oj tam od razu dziwaczny typ – po prostu jesteś kobietą 😉
Wóz wygląda kusząco – też jestem typem wzrokowca 🙂

Milowe Wzgórze
Gość

Super..:)

Misiowa mama
Gość

Bardzo podoba mi się ten wózek 🙂 aż żałuję że kupiłam mój Graco 😛

Cicha
Gość

Ja na co dzień korzystam z Graco tour deluxe i również ma taką genialną budkę, to był właściwie jeden z dosyć istotnych szczegółów na jakie zwróciłam uwagę wybierając wózek – wada mojego to waga, no ale to już wózek spełniający wszelakie funkcje, więc coś za coś.

ps. czytam na wyrywki, bo część tektstu mi zasłaniają poduszki, momentami nie mogąc się połapać zaczęłam kopiować tekst i wklejać do Worda :PPP żeby móc poczytać…

takatycia
Gość

Bardzo mi przykro, ale to jest zależne od ustawień Waszych monitorów. Sroka zrobiła wszystko co w jej mocy, by wyświetlał sie dobrze, niestety więcej zaradzić nie może 🙁

Paulina Kwiatkowska
Gość

Fajnie, że zadowoleni jesteście ze spacerówki 😉

Rossnett
Gość

My mamy Peg perego book – nie zamienilabym jej na żadną 🙂 Zapraszam na konkurs mozna wygrac system wybielający biała perła 🙂

Anonymous
Gość

Aaaaaale reklama juz dobitniej się nie dało

takatycia
Gość

Oczywiście, ze reklama. Nie ukrywam w poście, ze wózek otrzymałam do testów. Nie ukrywam też, że jestem z niego zadowolona. Z czym, więc problem? 🙂

córka
Gość

podobny myk z budą rozkładaną aż do pałąka ma nasz casual. uważam, że to genialne. u nas sprawdzało się zwłaszcza przy silnym wietrze.

takatycia
Gość

A moje kudu zwłaszcza w pozycji leżącej ma budkę płytką. W pozycji na maxa siedzącej nie ma z tym problemu.

Josephine
Gość

hehe z tym tirem dobre 🙂 a wózeczek prezentuje się ciekawie, budka obniżana do pałąka super sprawa 🙂

Rados-ny
Gość

Dobra, przekonałaś mnie. Jestem po pierwszych oględzinach (jak z samochodem). Jadę kupić i wybór chyba padnie na kolor pomarańczowy. Wiem, że brudzący, liczę się z tym. Ale wygląda obłędnie 😉 Jak potestuję, to również napiszę opinię na http://www.tatusiowezmagania.blogspot.com. Będzie typowo od tatusiowej strony 😉

agata
Gość

Tez mamy Ingesinę i wózek poza cała masą zalet ma jedną wadę, na którą uwagę zwrócił mi już sprzedawca w sklepie – otóż podnóżek na samym dole wózka zamontowany jest tak, że dziecko nie ma szans oprzeć o niego nóżek, zatem nóżki cały czas musza dyndać, co po pewnym czasie może je męczyć. To wszystko – poza tym: super !

takatycia
Gość

Ja ściągam podnożek materiałowy z tych bocznych zaczepów, wtedy nóżki opierają się o ten na dole 🙂

Anonymous
Gość

Powiedz mi proszę, nadal jesteś zadowolona z Wózka? Przy moim 167 cm dam radę z rączkami? Jak się go podbija pod krawężnik?

Michał
Gość

Powiedz proszę, dlaczego „po 2 tygodniach użytkowania”, a nie „używania” ? Bo brzmi bardziej profesjonalnie?

Monika
Gość

Z tymi raczkami to chodzi ci o to ze jestes za niska na ten wozek czy za wysoka?