Chrzest Święty

Miło i z pewnym sentymentem wspominam dzień Chrztu Świętego Mateuszka, od którego mija już trzy tygodnie. Nie chciałam na ten temat pisać więcej, bo sam sakrament i ogrom uczuć, jakich doznałam podczas ceremonii, a także przed był na tyle intymny, że wolę zachować to dla siebie i moich bliskich.
Jednak za sprawą fotorelacji, wspomnienia wróciły i doszłam do wniosku, że chciałabym jednak podzielić się pewnym spostrzeżeniem. Nie samymi zdjęciami z ceremonii chrztu, mimo iż są piękne to są nasze, prywatne i niech tak już zostanie. W swoim czasie podzielę się też z Wami spostrzeżeniami na temat miejsca, w którym uczciliśmy ten dzień. Ale to innym razem.
Wracając do chrztu. Było tak jak chciałam. Rodzinnie, skromnie. Chwila zarezerwowana dla mojego dziecka, mimo że i my dorośli czuliśmy ważność tego co się dzieje.
Wszystko za sprawą Braci, u których odbył się chrzest. Już same przygotowania pokazały mi jak różne podejście do ludzi może mieć osoba duchowna. Otwartość, zrozumienie, rozmowa. To ostatnie największe wrażenie na mnie wywarło, bo przywołało wspomnienia z dawnych lat.
Chrzest odbył się u Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie.
Mój wybór padł nie bez powodu. O tym, że Bracia mają wspaniałe podejście do dzieci wie chyba każdy, kto choć trochę słyszał o krakowskich kapucynach. Niedzielna, dziecięca msza święta gromadzi wokół ołtarza sporo maluszków.
Dla mnie znaczy to bardzo dużo, bo w pamięci mam wspaniałe wspomnienia, wciąż jak żywe, związane z księdzem, który nam dzieciom pokazywał, że Bóg jest wszędzie, a Kościół nie jest miejscem przeznaczonym tylko dla dorosłych. To on w nas dzieciach zaszczepił wiarę i udowadniał, że modlimy się każdym naszym uczynkiem. Niestety, ksiądz Robert wyjechał na misję do Peru, a moja rodzina w związku z przeprowadzką zmieniła parafię. Takiego księdza nie spotkałam już nigdy więcej. Poznałam za to zupełnie inne podejście, które sprawiło mi, dziecku ogromny zawód i podkopało moją wiarę w to, co do tej pory wydawało mi się oczywiste.
Teraz, po 20 latach, właśnie u Kapucynów odnalazłam to co wydawało mi się już tylko wyidealizowanym wspomnieniem z dziecięcych lat. I niezmiernie cieszę się, że stało się to akurat teraz, kiedy mój synek otrzymał swój pierwszy sakrament. Ma to dla mnie w pewien sposób wymiar symboliczny, pokazuje mi, że każdy nasz krok, nasza decyzja ma wpływ na przyszły los.
Że pewne sprawy nie dzieją się bez przyczyny…
Dodaj komentarz
19 komentarzy do "Chrzest Święty"
cudownie to ujelas.
dziękuję 🙂
W takich momentach zastanawiam się, czy chrzest święty nie jest tak naprawdę sakramentem dla rodziców. Żeby właśnie przypomnieć sobie po co się wierzy
Trudno mi się z Tobą nie zgodzić.
Chyba wspominałaś, że Chrzest będzie w czerwcu 🙂
I kolejny aniołek dołączył 🙂
Tak,ale był w lipcu 🙂
My też stawiamy na kameralną uroczystość…sprawdziło się w przypadku Gabrysia, więc Nela będzie obchodzić swój ważny dzień także w takich okolicznościach:)
Ja wierzę,że NIC nie dzieje się bez przyczyny…;)
My też mieliśmy kameralną uroczystość…Piękny post!;)
Dokładnie ja też tak uważam , że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny!
Ale tu dużo zmian:) Ślicznie jest u Was:)
Ja też mam mile wspomnienia związane z krakowskimi kapucynami. Nawet spalam w ich klasztorze – dokładnie z 5 na 6 sierpnia 2000:) Podobnie jak cała grupa 3′ I członu Krakowskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. Wspomnienia były tak miłe, ze potem poszłam jeszcze 9 razy:)
A chrzest to piękna uroczystość i Ty pięknie o niej piszesz. nie każdy wie, o co w tym wszystkim chodzi, a z Twojego posta wynika, ze Wy z mężem to wiecie. Pozdrawiam:)
Pięknie.I tym słowem się pożegnam.
Dlatego i u Nas było bez fajerwerków- skromnie i dla Amelki.
Wszystkiego Dobrego Mateuszku!
Pięknie to napisałaś. Chrzest św. to ważna uroczystość, ale w dzisiejszych czasach mało kto potrafi tą ważność dostrzec i zrozumieć. Trafić na na duchownych, dla których człowiek jest ważniejszy od datków i papierologii, to prawdziwe szczęście.
Cudownie!
Zazdroszczę takiego miejsca 🙂 Zawsze miałam szacunek do Braci i Franciszkanów.
Cudownie to opisałaś!
pięknie!
Ja była niedawno na chrzcie świętym połączonym z sakramentem małżeństwa – kameralnie, z odniesieniem – bo kiedy
mowa o miłości – to widać od razu o czym mowa – byłam pod wrażeniem – tak jakby wszystkie niepotrzebne
elementy które rozpraszają (np. strój) zostały tylko czyste sakramenty …
cudnie napisane