Arromanches i Port-en-Bassin
Francja jako cel naszej podróży to oczywiście efekt zauroczenia tym krajem. Być może zastanawiacie się jednak dlaczego zimna Północ, a nie ciepłe klimaty morza Śródziemnego wraz z pachnącą Prowansją.
Pomijając oczywiście kwestie upału, którego obawialiśmy się ze względu na Mateuszka, jest jeszcze jeden powód, który przyciągnął nas teraz, a także 2 lata temu w te rejony.
Zamiłowanie mojego męża do historii II wojny światowej.
Ć Miejsce, w którym się znajdujemy daje nam wspaniałą lekcję. Na każdym kroku natykamy się na pozostałości działań wojennych. Większość ważnych miejsc na mapie Normandii zwiedziliśmy będąc tu ostatnio. Tym razem nadrabiamy to, czego nie udało nam się zobaczyć wcześniej.
Tym oto sposobem znaleźliśmy się w Arromanches, w którym obecnie znajdują się pozostałości sztucznego portu z czerwca 44 roku.
Miasteczko, jak wszystkie we Francji zdobi mnóstwo kwiatów. To jest znak szczególny wyróżniający miasta i wsie francuskie od naszych polskich. Tu zawsze jest kolorowo, a kwiaty znajdujemy dosłownie wszędzie.
Mąż był w swoim żywiole.
Po lekcji historii wyruszamy na plażę do pobliskiego Port-en-Bassin. Byliśmy tu również i 2 lata temu, jednak wiedziona wspomnieniami ogromnych muszli postanowiłam, że i tym razem wybierzemy się na poszukiwania.
Mati w samochodzie.
Poszukiwania to zbyt duże słowo. Muszle są wszędzie. Trafiamy akurat gdy jest przypływ i plaża jest mała, więc większość skarbów znajduje się pod wodą. Te, które akurat zostały na plaży to spodnia część. Górna- wypukła, zachowana w całości jest trudniejsza do znalezienia. Jednak nie ma rzeczy nie możliwych.
Na skałach tuż przy klifie swoje kolonie mają małże. Pomiędzy nimi śmigają kraby. Można tu siedzieć godzinami i wpatrywać się w cuda jakie przygotowała dla nas natura.
Samo miasteczko nie jest szczególnie urokliwe. Jest to port rybacki, więc przeważającym widokiem są kutry.
Do jutra planujemy pozostać tu gdzie jesteśmy, a następnie jedziemy w kierunku Dunkierki i tym samym zbliżamy się do Polski.
Dodaj komentarz
14 komentarzy do "Arromanches i Port-en-Bassin"
odpoczywajcie i zwiedzajcie 🙂 fajnie :)pozdrawiam 🙂
wspaniałe muszle, robią wrażenie
rewelacyjne widoki:)
Muszle są rewelacyjne!!! A może z Dunkierki do Dover na mały wypadzik zamiast w stronę Polski 🙂
Marzyło mi sie, o marzyło. Ale to w przyszłym roku może…. 🙂
Mam kilka takich muszli 🙂
Śmiem twierdzić, że Mati to cały tatuś 🙂
Muszelki są piękne. Za rok Mati sam nazbiera i przyniesie mamie:)
🙂 Extra! Muszle niesamowite 🙂 Mmmm – czuję zapach bryzy 🙂
Miłego wypoczynku ; )
Ehhh Piękne widoki.
Te kwiaty i urok małych miasteczek – coraz bardziej chcę do Francji:)
Mati już desantował,podobają mu się czołgi hi,hi dobry znak.
Jakie ładne kwiaty,u nas też są ale nie tak w dużej ilości.W Kraku wszystko ok.
POZDRAWIAM CAŁUSKI:)***B
Super klimaty. Francja jest piękna…
Najważniejsze to podróżować zgodnie z tym co chce się zobaczyć, każdy ma swoje priorytety.
Z tymi kwiatami to mój mąż mi również opowiadał, że jak jeździł jakis czas temu fdo Francji były one wszędzie, zdobią różne miasta i drogi.
Muszle fantastyczne. A ilość ich niesamowita.
Piękne to miejsce sobie wybraliście na wakacje.
Ale pięknie podróżujecie i spełniacie swoje marzenia, to przykład że nawet z dzieckiem można! Ja kocham podróże, tym bardziej mnie się Wasza wyprawa podoba;)
Muszle super!