Odwaga
Chyba każdy z nas, rodziców, chciałby, aby jego dziecko w przyszłości było odważne, w lekki sposób komunikowało się z innymi, by nie było nieśmiałe.
Wiadomo, że pewne cechy charakteru dziecku ujawniają się wcześniej, drugie później. Jedne zależą od genów, które przekażą im rodzice, inne biorą się z nawyków wyniesionych z domu, czy też nabytych ze środowiska.
Są dzieci nieśmiałe. I są odważne. Ale czy można w ten sposób określić niemowlę?
Nie mówię o tzw lęku separacyjnym, które podobno większość dzieci przechodzi w okolicy 8 miesiąca, a który sprawia, że boją się one wtedy obcych i najlepiej jeśli mama znajduje się jak najbliżej.
Bardziej chodzi mi o to, czy my jako rodzice mamy wpływ na to, żeby w dziecku ukształtować odwagę od małego?
Będąc na zlocie, w ciągu 2 dni Mateusz „poznał” więcej osób niż przez całe swoje dotychczasowe życie. Nowe ciocie i wujkowie zagadywali go, rozśmieszali, brali na ręce. A on nic sobie z tego nie robił. Owszem, byłam w pobliżu, w zasięgu jego wzroku, na wyciągnięcie ręki.
Bardzo podobało mu się to, że nowa ciocia czy wujek się z nim bawią, robią samoloty, huśtają itp. Z uśmiechem na twarzy przyjmował te zabawy.
Wielu z moich przyjaciół powiedziało mi podczas tych dwóch dni, że Mateuszek jest odważny. Tak naprawdę zaczęłam się zastanawiać nad tym wczoraj wieczorem. Czy tak jest w rzeczywistości, czy to po prostu fakt, że jest jeszcze na tyle malutki, że nie do końca rozumie.
Czy fakt, że stale gdzieś z Mateuszkiem kursuję i ma on możliwość częstego oglądania twarzy innych niż rodziców ma wpływ na to jakim będzie człowiekiem w przyszłości? Czy dzięki temu nie wyrośnie na nieśmiałego chłopczyka, chowającego się za spódnicą mamy?
Bardzo bym chciała, żeby nie bał się ludzi, był otwarty na nowe znajomości. Żeby śmiało podchodził do obcych i komunikował swoje potrzeby, by z łatwością nawiązywał kontakty.
Przyznaję również, że chciałabym aby ta cecha charakteru nabywana była drogą inną niż dziedziczenie. Oboje z mężem raczej nie należymy do bardzo śmiałych i przebojowych osób.
Dodaj komentarz
28 komentarzy do "Odwaga"
u nas Jasiek już sobie wybiera osoby. Jest sąsiadka, która tylko gdzieś tam usłyszy daleko, a ten już uśmiech od ucha do ucha i szuka, a są ludzie, od których ucieka.
Też mam nadzieję, że będzie bardziej przebojowy niż jego mama.
u nas to samo 😉 a odważniejszy jest do ślicznych dziewczyn, uśmiecha się, patrzy bez mrugnięcia heh:) prawdziwy facet
ale jak widzi jakaś mniej piekną starszą babkę lub faceta to się chowa za budę hehe
hmm muszę przyobserować jak to wygląda u nas 😉
O rany skąd ja znam ten stres.. w szkole miałam podobnie. Może nie przy czytaniu listy, ale pamiętam jak dziś sytuację, w której po przeprowadzce w nowej szkole, na każdej lekcji Pani kazała wstać, przedstawić się i powiedzieć kilka słów o sobie. Do tej pory pamiętam jak mnie policzki paliły ze wstydu. Byłam czerwona jak rak..masakra. Teraz już jest lepiej, ale duszą towarzystwa na pewno nie jestem 😉
Ja za to kiedyś się jąkałam, więc wszelkie występy publiczne, kontakty z innymi to była masakra! Teraz problemu już nie ma. Radzę sobie dobrze! Zresztą zauważyłam nawet, że przez bycie mamą stałam się odważniejsza! Ostatnio na wakacjach podczas spaceru córka zrobiła megakupę – w pobliżu tylko wypasiona restauracja, do której strach było wchodzić ze względu na ekskluzywność 😉 A ja bez większego namysłu weszłam tam, zapytałam czy mogę skorzystać z przewijaka w łazience. Przewijaka nie mieli, ale sympatyczny menadżer zaoferował stół do przewinięcia małej 😉
To, co opisujesz to raczej pewność siebie niż odwaga. A z tego, co obserwuję, osoby nieśmiałe potrafią być bardzo odważne i na odwrót – te pewne siebie są mocne tylko w gębie. Nieśmiałość nie jest wadą – ja zdecydowanie wolę takich spokojnych miłych ludzi od tych głośnych lwów salonowych rozpychających się łokciami.
Z mojego Andrzejka też był taki czaruś. Mniej więcej do skończenia roku. Wszyscy byli ukochanymi ciociami i wujkami. Aż tu nagle pewnego dnia histerycznym płaczem zareagował na niewidzianego od miesiąca dziadka.
Teraz rozróżnia swoich, a na obcych reaguje różnie – kokietuje kobiety i warczy lub płacze na widok panów.
Masz rację. Rzeczywiście chyba bardziej chodzi mi o pewność siebie. Choć i o odwagę jako taką również 🙂
My mieszkamy z rodzicami i jeszcze mamy w domu babcię. Ala wstydzi się coraz bardziej obcych ale nie boi sie ludzi w tym osób starszych. Jest przyzwyczajona do towarzystwa 90-letniej staruszki.Od małego widziałam różnicę w jej zachowaniu w stosunku do obcych ludzi w porównaniu np. z dziećmi mojej siostry, które widywały w domu tylko mamę i tatę.
Według mnie przebywanie od małego w większym gronie ludzi wyzwala w dzieciach odwagę. Są bardziej otwarte na innych, nie tylko starszych.
Ja też jestem raczej nieśmiała, mój mąż wrecz przeciwnie…a Wikusia? Gdy była taka jak Mateuszek zachowywała się identycznie…nic sobie z obcych nie robiąc. Lęk separacyjny faktycznie wystąpił w tym czasie co piszesz…a teraz??Wikusia jest raczej odważna ale nie od razu, na początku ostrożna obserwuje, wstydzi się…z czasem się rozkręca…mam tu na myśli czas min półgodzinny.
U nas też to się szybko zmienia. Maja co chwilę widzi nowe twarze, do każdego się uśmiecha czy to w sklepie czy na ulicy..nie potrzebuje wiele czasu żeby się zaklimatyzować… mam nadzieję, że też dzięki temu będzie jej łatwiej w pewnych kwestiach. Oby była odważna. Nie chcę żeby się bała..
Maksiu jest szalony 😉 wsadzi nos wszędzie i zagaduje każdego 😉 żeby tylko za bicie się nie brał, to będzie dobrze 😉
To chyba w dużej mierze kwestia osobowości, a nie przebywania wśród ludzi. Ja należę raczej do tych wstydliwych, ale Szymek też nikogo się nie boi. A przecież spędzamy większość dnia tylko w swoim towarzystwie. Wczoraj np. Synek wyciągał ręce do mojego wujka, którego nigdy w życiu nie widział i to zaraz po przyjeździe. Nawet dobrze nie wysiedliśmy z samochodu 🙂
Możesz tylko się cieszyć, że Mati taki kontaktowy!
Mój Fabi jest bardzo nieufny w stosunku do ludzi, nawet do rodziny. Myślę, że to kwestia nadal trwającego lęku separacyjnego. W końcu świat bombarduje go tyloma informacjami! 🙂 Na naukę bycia odważnym przyjdzie czas. Jednak liczę, że sam sobie w życiu poradzi, takiego chcę go wychować 🙂
Moja Arianna nie tyle co jest odważna , jak śmiała 🙂
myślę że to nabyte cechy są, ja również mega nieśmiałą zawsze byłam ale może to fakt iz nie miałam styczności z obcymi ludzmi.. zawsze babcia, mama byla pod reka, rośniecie pod „ochronką” nie jest najlepsze, dlatego Maję staram się wychować odwrotnie i już niedługo pierwszy krok ku przygodzie 😉
hm, w książce „w głębi kontinuum” autorka napisała że dziecko wychowane w bliskości śmielej odchodzi od mamy (np raczkując) bo ma poczucie bezpieczeństwa i nie boi się że rodzic gdzieś zniknie. po swoim synku widzę że to prawda i myślę że ma to spory wpływ na fakt czy dziecko w przyszłości będzie mniej lub bardziej odważne.
O widzisz, czytałam o tym, a zupełnie mi z głowy wypadło. Więc może rzeczywiście coś w tym jest, że czuje się bezpiecznie. Zobaczymy jak to dalej będzie wyglądało. I czy ominie nas lęk separacyjny, czy jednak nie..
mój synek ma 10 miesięcy a lęku separacyjnego jak nie było tak nie ma. Głęboko wierzę że to dzięki wychowaniu w bliskości :)Jeśli nie wróciłaś do pracy i opiekujesz się maluszkiem na co dzień to myślę że jest duża szansa że Was to ominie 🙂
Paulina (przepraszam, zapomniałam się podpisać w poprzednim komencie).
Że TY jesteś nieśmiała :)? No daj spokój :)! Z taką mamą Mateusz nie może być nie-odważny! Super, że tak dobrze czuje się w towarzystwie innych osób :). Spotkania na pewno dają mu dużo!
Jestem, jestem. Być może nie widać tego tu na blogu, bo w pewnym sensie czuje się na nim jak u siebie w domu, ale w stosunku do obcych ludzi (zwłaszcza tych przebojowych) często brakuje mi śmiałości przy pierwszym kontakcie.
Podobno już w szpitalu po porodzie widać czy dziecko będzie grzeczne 🙂
My-rodzice mamy duży wpływ na to jakie będzie nasze dziecko, więc i odwagę w to też można wliczyć. Jeśli rodzice są nieśmiali nie znaczy wcale, że dziecko takie będzie.
Ja cały czas myślę sobie i boję się czy dobrze robię i będę robić, bo dziecko nas obserwuje i małpuje nasze zachowanie.
Przebojowość się raczej dziedziczy. Natomiast niektóre zachowania można modyfikować pod wpływem socjalizacji. Jeśli dziecko jest przyzwyczajane do kontaktu z obcymi już od wczesnego dzieciństwa i jeśli to sprawia jakąś przyjemność, to dobry znak na przyszłość. Prawdopodobnie wda się w rodziców 😉
Ciotka otwiera ramiona i czeka na Matiego! Toż to zuch Chłopak!
:*
Nasz Filip od maluśkiego wychowywał się w tzw. gromadzie 🙂 Zawsze było w około Niego mnóstwo ludzi. To babcie, dziadziowie, ciocie, dzieci i teraz widzę skutki.. Filip wśród dzieci i mnóstwa ludzi czuje się jak ryba w wodzie, radość sięga zenitu a w domu.. sam na sam ze mną jest nie do wytrzymania 😉