Przygotowania do wspólnego biesiadowania, czyli krzesełkowy dylemat
Dzień za dniem, tygodnie upływają jak szalone. Nie dalej jak wczoraj jedzeniowe bulgotki w brzuchu przypomniały mi kopniaczki mojego synka. Dopiero co byłam w ciąży, robiłam sobie na pamiątkę zdjęcia mojego brzuszka, a tu już Mateuszek ma ponad 5 miesięcy. Mam wrażenie jakby doba z dzieckiem miała tylko 12h.
Niestety doby nie da da się wyciągnąć jak gumy, a ja mam taki paskudny nawyk odkładania rzeczy na później, wychodząc z założenia, że jeszcze mam czas, żeby coś zrobić. A potem „budzę się” gdy dead line się zbliża, by w pośpiechu i niejednokrotnie w panice, że nie zdążę, załatwiać coś na ostatnią chwilę.
Zbliża się czas, kiedy będę musiała pomyśleć nad rozszerzeniem diety Mateusza. Żeby nie czekać na ostatnią chwilę, jakiś czas temu zaopatrzyłam się w poradnik dotyczący żywienia niemowląt, przeglądam też różne broszury, które zgarnęłam przy okazji wizyty w przychodni, a także śledzę informacje na forach internetowych oraz staram się być na bieżąco z akcją 1000 pierwszych dni dla zdrowia.
Nie chcę dziś pisać o rozszerzaniu diety, bo wciąż się szkolę w temacie (zarówno BLW jak i tradycyjnego żywienia). Bardziej chciałam podpytać o coś nierozerwalnie związanego z wprowadzaniem posiłków.
A mianowicie o krzesełko.
Mateusz posadzony siedzi chwilkę (bez podtrzymywania). Co prawda przechyla go wtedy dość znacznie do przodu. Gdy jest na moich kolanach główkę trzyma stabilnie, rozgląda się na boki, przekręca. Oczywiście nie sadzam go często i na długo. To raczej rodzaj zabawy, ćwiczenia mięśni, gdy widzę, że w pozycji leżącej próbuje główkę pociągnąć do góry. Zdarza się też, że od czasu do czasu sadzam go sobie na kolanie, np. przy wkładaniu czapki czy gdy chcę mu coś pokazać.
Ale wróćmy do krzesełka. Zakładam, że przez najbliższy miesiąc Mati siądzie, pewnie nie całkiem stabilnie, choć może? Łącząc dwa fakty (jedzenie plus siedzenie) doszłam do wniosku, że najwyższy czas rozejrzeć się za krzesełkiem do jedzenia. Zwłaszcza, że po 6 miesiącu zgodnie z wytycznymi WHO powinnam wprowadzać dodatkowe składniki, więc gdzieś go muszę bezpiecznie ulokować.
Zakładam, że 6-cio miesięczne niemowlę raczej mogę wsadzić do takiego krzesełka? Do tych dwóch punktów doszedł jeszcze jeden, który jakby przyspiesza moją decyzję, a mianowicie od jakiegoś czasu Mateuszek przyglądając się nam jak jemy zaczął „przeżuwać” powietrze.
Wcześniej, jeszcze będąc w ciąży i wchodząc na Wasze blogi spotkałam się z różnymi krzesełkami.
Zauważyłam, że sporą popularnością cieszy się krzesełko z Ikea. Dość często też trafiałam na krzesełka obite tapicerką. (z różnych firm jednak bardzo do siebie podobne)
Wiem, że są jeszcze inne rodzaje krzeseł, wielkie hybrydy, z opcją huśtawki itp.
Ja jednak miejsca w domu nie mam za wiele, a chciałabym, żeby krzesełko spełniało swoją podstawową funkcję- służyło dziecku do spożywania w nim jedzenia.
Różnica pomiędzy tymi dwoma polega na tym, że to z Ikea nie posiada możliwości regulacji wysokości. Blat jest odpinany w obu przypadkach. No i cena. Za zestaw z Ikea zapłacę ok. 80zł. To drugie krzesło to wydatek rzędu około 200zł.
My z reguły nie jadamy przy stole (błąd), raczej przy ławie w dużym pokoju. Po lekturze książki o BLW chciałabym abyśmy obiady jadali wspólnie z dzieckiem, tak aby nie czuł się pominięty. Czy to przy stole w pokoju czy przy blacie w kuchni (mam taki barek, przy którym można zjeść) chciałabym, aby była możliwość przysunięcia Mateuszka z krzesełkiem. Dzieci uczą się poprzez naśladowanie i pozwalając im spożywać posiłki z dorosłymi szybciej nabywają umiejętność samodzielnego jedzenia. Jak każdej matce zależy mi na tym, by wyrobić w dziecku dobre nawyki. Zwłaszcza żywieniowe.
Wiem, że dziecko musi mieć dobry przykład, więc najpierw musimy się wziąć za siebie i skończyć z jedzeniem przed tv (mężu!), zerkając na laptopa (ja!), na kolanie, przy ławie. Krzesło Mateusza będzie w pewnym sensie dla nas taką przypominajką mobilizacyjną.
Tylko jak zwykle mam problem typu „osiołkowi w żłobie dano..”. Nie wiem, na które się zdecydować.
Czy to z Ikea będzie wystarczające? Czy nie jest ono zbyt płytkie? Czy nie lepiej aby dziecko miało możliwość oparcia główki? Co z pasami? To z Ikea ich nie posiada, czy bardziej ruchliwy malec nie wyleci? Krzesełko się nie przewróci? Jak z jego stabilnością? Czy może zainwestować w takie z możliwością regulacji?Na pewno dzięki tapicerce będzie wygodniej. No i jest podnóżek.
Szukam plusów i minusów każdego. Nie chcę też kupować krzesełka na chwilę, a potem go wymieniać.
Zależy mi, żeby nam trochę posłużyło.
Dodaj komentarz
52 komentarzy do "Przygotowania do wspólnego biesiadowania, czyli krzesełkowy dylemat"
To ja sobie poczytam opinie:)Chciałabym proste w kolorze, regulowane i niedrogie. Ktoś doradzi?
Żaneta, ja przy Marti miała to obite ceratą z regulowanym oparciem. Było ok. Martyna nie startowała z BLW, więc nie zauważałam podstawowego mankamentu. Strasznie ciężko to krzesło wyczyścić. Jest ciężki, ma mnóstwo zakamarków, w których „chowa się” jedzenie, aby umyć je porządnie trzeba poświęcić dużo czasu. Po dwóch miesiącach karmienia Adasia BLW zdecydowaliśmy się na Ikeowe. Lekkie i bardzo łatwe w czyszczeniu . Po prostu wrzucasz pod prysznic. Nie wiem jednak jak to przy dzieciach siedzących niestabilne, bo Adaś siedzi już dawno. Jednak żałuję, że nie kupiliśmy go już te kilka lat temu dla Martyny.
Właśnie rozważam start z BLW. Początkowo myślałam nad papkami, ale im więcej czytam książkę tym bardziej się przekonuję. Na pewno dam się Matiemu „pobawić” jedzeniem i zobaczę jak mu się podoba. Jeśli, więc stanęłoby na BLW to rzeczywiście kwestia brudzenia krzesełka dość istotna.
Dokładnie takie samo, jak to zielone, ma moja chrześnica. Z tego co mi wiadomo, rodzice jej są b. zadowoleni. Regulacja w tym przypadku to duży plus i wydaję się być bardziej wygodniejsze niż to z Ikea, dostosowujesz wysokość do wielkości dziecka. Tyle się mogę wypowiedzieć w tej sprawie.
my mamy takie 2w1 za ok. 230zł z regulacją oparcia(3poziomy),głębokie, z pasami, stabilne, z tackami(2szt),łatwe do umycia i nie wiem co tam jeszcze 🙂 nie zamieniłabym go na inne 🙂
Ja też mam podobne, oparcie rozkłada się do pozycji leżącej… fotelik służył nam najpierw jako leżaczek a teraz fotelik do karmienia. Ja nie zamieniłabym go na inne, chociaż przyznam, że jak dla mnie jest dość trudny w utrzymaniu czystości i gdybym miała Artura karmić BLW to nie wiem jakie byłoby moje zdanie.
To samo chciałam napisać 🙂
Chętnie posłucham co inni mają do powiedzenia 😀
my mamy krzesełko z Ikei i bardzo sobie je chwalę 😉
Im prostsze, tym lepsze. Jeśli wybierzesz model nr 2, już teraz współczuję Ci jego mycia 5 razy dziennie. Model nr 1 zdecydowanie lepszy. My kupiliśmy proste, drewniane krzesełko z możliwością zamiany na stolik + krzesełko i sprawdza się znakomicie. Koszt około 80 złotych i jestem z niego bardzo zadowolona.
najlepsze sa te regulowane moim zdaniem, mozesz spokojnie dostosowac go do maluszka:)) karmiac na pol lezaco co jest wygodne gdy wczesnie podajesz normalne jedzenie, np ja zaczelam od 4m z wiadomych przyczyn:))
Tylko ja się intensywnie zastanawiam nad BLW, gdzie nie będę mu pomagać w jedzeniu, nie będę go karmić łyżeczką, więc muszę pomyśleć o czymś w czym będzie siedział stabilnie.
Też słyszałam o ceracie, żeby unikać 🙂
Brat miał dla córeczki to drugie krzesełko… I faktycznie, jest wielkie! Mała OIa nie siedziała w nim chętnie, bo trzeba ją było ganiać z łyżeczką. 😉
My prawdopodobnie kupimy używane z Ikei. Póki co Zosia nie siedzi, a jedzonko podaje jej, gdy jest w leżaczku FP (w pozycji półsiedzącej).
My mamy z chicco, dostaliśmy w spadku, ale nie polecam Wam, bo miejsca nam mnóstwo zabiera!! Osobiście podoba mi się svan, al jest dość drogie:- chyba bym poszła w Ikee:-)
My mamy z firmy coto baby – jest rozkładane – z możliwością zrobienia w późniejszym czasie stolika i krzesełka osobno. Siedzisko jest z regulowanym oparciem, ma też szelki do zapięcia dziecka. Blat ma zdejmowaną tacę, którą można szybko i łatwo umyć. Póki co fotelik sprawdza się w 100%.
A blat nie jest za wysoko? Bo czytam, że z tym jest największy problem w tego typu krzesłach.
Blat krzesełka??? Nie! Szymek z łatwością podnosi z niego jedzenie i zabawki. Jest też ruchomy – więc łatwo wyjąć dziecko. Zresztą spójrz na (stare już) zdjęcia Szymka w tym foteliku: http://newlife-newlove-newme.blogspot.com/2013/04/co-i-ile.html
:))
Ps. Widać, że Szymuś aprobuje krzesełko i jedzonko 🙂
ja miałam to z Ikea i bardzo sobie chwaliłam,proste,łatwe w utrzymaniu czystości-czego więcej chcieć? Anioł jak jeszcze nie siedział samodzielnie a już zaczynaliśmy się dokarmiać to robiliśmy to w bujaczku.Dopiero jak siedział sam i sztywno trzymał głowkę to zaczęliśmy się w krzesełku karmić.
Teraz na pewno też będę tego samego krzesełka używać.
U nas sprawdza się jednak IKEA (aczkolwiek niczego innego nie testowałam). My mamy wersję bez pasów, ale w pewnej kanjpce widziałam, że to krzesełko ma pasy. Przy zamontowanej tacce nie ma szans na wypadnięcie. W krzesełku cenię sobie to, że jest lekkie, małe, składane (idealne na wyjazdy) oraz to, że można całe wsadzić pod prysznic i spłukać w minutę, a przy BLW to jest bezcenne 🙂
A powiedz mi, od samego początku wsadzałaś do niego Filipka? Tzn od 6 miesiąca?
A więc.. My mamy obydwa. Pierwsze obite tapicerką totalny niewypał – regulowana wysokość jak dla mnie zbędny gadżet, po drugie krzesełko jest za duże dla mojego rocznego dziecka a co dopiero 6-miesięczniaka. Jak wsadzałam Go do krzesełka to tackę miał na wprost nosa. Teraz jak chce żeby wygodnie w nim siedział to pod dupkę muszę Mu podłożyc sporą poduchę i jest dobrze. Drugie to z Ikei – ale mnie rewelacja, kupiłam używana za jakieś 40 zł. Idealna wysokość, jak posadzisz dziecię to ładnie siedzi i tackę ma tam gdzie trzeba, łatwo się czyści, przenosi, składa, rozkłada. Także zdecydowanie IKEA.
Dzięki! Super, że masz oba, więc miałaś możliwość porównania i ocenienia. A powiedz mi jeszcze czy obu używałaś od początku? Tzn rozchodzi mi się czy Matiego bez problemu wsadzę w to z Ikea i będzie dla niego bezpieczne?
mój jak jeszcze nie siedział sam, ale już się podnosił do siedzenia to sadzałam wyłącznie jeszcze nosidełku zapiet w pasy i tak się karmiliśmy, dopiero jak już sam siedział ,posadziłąm go w krzesełku.
Ja mam z IKEA i uwielbiam je! Czyści się błyskawicznie, jest lekkie, łatwo je złożyć! Dla mnie super i kosztowało 1/3 tego co to drugi co pokazałaś 😀
Pomogłaś 🙂 Nie tylko mi, ale na pewno też innym mamom, które tu zaglądają i mają podobny dylemat do mojego 🙂
My mamy coś w tym drugim stylu i jestem zadowolona bo ma fajną tackę, ma pasy, kiepsko się czyści chociaż ja nie czyszczę codziennie…jedzenie wpada w zakamarki to fakt…przeszkadza mi w nim to że te nogi tak wystają i się o nie potykam. Uwielbiam te Ikeowskie…żałuję że go nie mamy ale nie chcę teraz zmieniać…będąc w restauracjach dzieci zawsze dostają te Ikeowe właśnie i zawsze miały pasy…pamiętam to dobrze bo przypinałam Wikusię która się wierciła..moze teraz są jakieś inne wersje???
my mamy to z IKEA u babć i w domu drewniane, na jakim nasz rocznik się wychowywał.
to z IKEA polecam.
ma obszerny, duży blat, lekkie, łatwe w pielęgnacji.
Mam ten sam problem:-) chciałabym svan… Ale ikea tez jest ok 🙂
My mamy w stylu tego zielonego, jest naprawdę wygodne i wydaje mi się, że trochę bezpieczniejsze (oglądałam te z Ikei), jedyna jego wada to zajmuje dużo miejsca, jednak akurat nam to nie przeszkadza 😉 U góry u moich rodziców stoi stare krzesełko drewniane jeszcze po mnie, takie składane potem w stolik, jak to dawniej takie były, ale czasami jak Miko się na nim kręci to aż strach żeby nie wyleciał, także trzeba przy nim siedzieć 😉
My już zaczęliśmy rozszerzanie diety, mała poznała smak jabłuszka i marchewki, jutro mam zamiar podać dynię. Karmię w leżaczku, jak jestem u rodziców to w foteliku sam. Jeśli chodzi o krzesełko to jestem prawie zdecydowana na to z Ikei, muszę je obejrzeć na żywo i jeśli będzie ok to na pewno je kupimy. Dla mnie ważne jest żeby mało miejsca zajmowało i było łatwe w utrzymaniu czystości.
Zapomniałam dodać, mamy pomarańczowe, tapicerka z eko skóry, bez wkładek itp.
Łatwo wyczyścić – szmatka+woda 🙂
Anula
Ja mam to rozkładane. Plusy są takie:
– regulowane oparcie
– regulowana wysokość
– wyjmowana tacka
– składa się „na płasko” i stoi za szafą
Minusy
– cena
– gabaryty
– trzeba pielęgnować obicie siedzenia 🙂
Dla mnie IKEA Antilop. Tanie i praktyczne. Córcia ma 2,5 roku i dopiero je schowaliśmy. Służyło nam bardzo długo (2 lata) i posłuży jeszcze niejednemu dziecku. Jest wytrzymałe, łatwo wyczyścić (przy większych zabrudzeniach wsadzałam do kabiny prysznicowej), można złożyć i zabrać w podróż. Blat zawsze można wymienić na nowy (koszt 15 zł), ale u nas takiej potrzeby nie było. Aaa i najważniejsze – jest stabilne.
Kiedyś napisałam post http://przygodazblw.blogspot.co.uk/2012/09/ach-te-krzeseka.html zapraszam do lektury. A tak pozatym do dziś mi świetnie służą wszystkie. Więc moja rada. Większość krzesełek na rynku to bezpieczne krzesełka, dobierz sobie takie jakie najlepiej sprawdzi się w twoim mieszkaniu, Z Ikei owszem fajne , lekkie, świetnie się myje, ale czy je złożysz. wybieraj pod małego i siebie. Teraz można się z maluszkiem wybrać do sklepu i go do takiego krzesełka wsadzić. Może sam wybierze?
Asiu widziałam jeszcze przed napisaniem posta. W pewnym sensie to sprawiło, że zaczęłam się bliżej zastanawiać na jakie krzesło się zdecydować.
Mamy krzesło z Ikei – poduszka jako podparcie wcale się nie sprawdza tylko kurz zbiera jak nie wiem co bo z jakiegoś takiego dziwnego materiału. Nie zamieniłabym go na żadne inne 🙂
O widzisz! Faktycznie to jest ten typ materiału. Z czegoś podobnego Mati miał piłeczki zabawki-zbierały wszystko jak leci. W końcu pies je przygarnął i jest prze-szczęśliwy 🙂
Bardzo sie ciesze ze Matus miesiac starszy od Leosia bo przecieracie nam szlaki i pomagacie w wiekszosci dylematow 😉 mi sie widzi ta ikea i jak bede za chwile w wawce to to kupuje i tyle 😉
To dobrze, że możemy się do czegoś przydać :)))
tez miałam problem z krzesełkiem 🙂
słyszałam, że IKEA jest super, ale że mamy strasznie daleko do najbliższej, jakoś kupiło się na miejscu inną… ale nie narzekam 🙂
pozdrawiam
i zapraszam do siebie 🙂
http://islandofflove.blogspot.com/
Nic Ci kochana doradzić nie mogę bo krzesełka do jedzenia to jeszcze dłuugo przede mną.
Co do jedzeniowych bulgotów i przypomnienia o kopniakach synka.
Mój właśnie urządza sobie harce w brzuchu!:)
Pozdrawiam kochana!
My mamy takie http://www.smerfland.pl/p-3141-krzeselko_do_karmienia-Fisher_Price-EASY_CLEAN_LUV_U_ZOO_V9144___TANIA_WYSYLKA____.html – i jestem z niego bardzo zadowolona – mega stabilne a synek waży już ponad 13 kilogramów i jest bardzo ruchliwy – regulowana wysokość, zdejmowana tacka, pasy – i świetny materiał – nie blaknie i bez problemu się czyści – minus – to to że zabiera trochę miejsca – ale ja akurat mogę sobie na to pozwolić …
Mamy opcję nr 2, kupiłam używaną, bo mi było szkoda kasy, a na dłużej starczy. Poza tym składa się i zajmuje dzięki temu mniej miejsca. Używam raz dziennie do karmienia słoikowego lub kawałkami warzyw, do butli nie potrzeba póki co. Zależało mi na foteliku odchylanym do pozycji bujaczkowej, bo mała jeszcze nie siedzi sama (dopiero zaczyna w ósmym miesiącu, a fotelik mamy od szóstego).
Ikea jest bardzo fajna, ale do dużego mieszkania, gdzie nikomu taki sprzęt nie zawadza. Jest jeszcze trzecia opcja, drewniana, droższa, ale bardzo ładna. No ale też mniej wygodna.
Podobno to z Ikea ma niestabilne pasy..
Igi ma 2,5 roku, ikeowskie nadal sluzy spoko.
To pewnie od dziecka zalezy – niektore dzieciaczki nie na blw tez sie zachlapuja jedzeniem ale… Blw to z zasady poznawanie. Wiec bedzie sie dzialo. Mamy maja wystarczajaco duzo na glowie, zeby sobie jeszcze dokladac pracy i to tak głupiej jak sprzatanie. Dla mnie prostota ikei, ilosc miejsca, mozliwosc calkowitego rozlozenia i zabrania w gosci plus Możliwosc umycia w wannie/pod prysznicem nia to krzeselko bezkonkurencyjnym.
*czynią