Muzyczny teatrzyk

Dawno, dawno temu, za górami… ejj to nie ta bajka. Ale historia, którą chcę Wam opowiedzieć również zaczyna się od słów „dawno temu”.
Otóż, dawno temu, a przynajmniej jakiś (spory) czas temu otrzymaliśmy od firmy Mablo lampeczkę przytulankę marki Pabobo Barbapapa oraz Muzyczny Teatrzyk. Na temat lampki już wcześnie słów kilka było, choćby TU. Jeśli chodzi o recenzję Teatrzyku nosiłam się z tym zamiarem już kilka razy.
Zdjęcia miałam przygotowane, ba! nawet filmik nagraliśmy z Matim. Jak wiecie pech sprawił, że moja karta z aparatu się zepsuła, a wraz z nią przepadło wszystko co się na niej znajdowało. Także zdjęcia z części testów.
Musicie mi, więc wybaczyć i uwierzyć na słowo, że testy w tym czasie rzeczywiście się odbywały 😉
Ale do rzeczy. Muzyczny Teatrzyk okazał się u nas w domu hitem.
Od samego początku nam służył, głównie przed snem. Jak Mateuszek był młodszy wystarczyła jedna melodyjka i już spał.
Co prawda zainteresowanie lampką ewoluowało. Na samym początku, tuż po porodzie dawała po prostu światło, sprawiała, że w pokoju było przytulnie. Ciche dźwięki wydostające się z teatrzyku, a mamy ich do wyboru dwa- uspokajały.
W tym czasie Teatrzyk był zamocowany na ścianie i pełnił funkcję lampko-pozytywki.
Wraz z upływającym czasem i umiejętnościami nabywanymi przez Matiego lampkę w razie potrzeb ściągałam i stawiałam na podłodze czy łóżku w taki sposób, by rzucała na sufit kolorowe światło.
Był taki moment, gdzieś na przełomie 2/3 miesiąca, że Mateuszek zaczął bardzo się interesować światłem i migającymi przedmiotami. Potrafił w tym czasie wpatrywać się w rzucane na sufit obrazy przez długi, długi czas. Stąd też nasza przygoda z projektorem, którą opisywałam TU.
Wtedy też lampka to był największy hit. Po wieczornej kąpieli mogłam małego położyć w łóżku, zgasić światło, włączyć lampkę i miałam czas dla siebie dopóki się sama nie wyłączyła.
Mati leżał i obserwował w skupieniu. Nie jeden raz zachodziłam w głowę kiedy mu się to znudzi.
Moment taki przyszedł po 4 miesiącu. Nie jest to znudzenie co prawda, ale wraz z etapem wkładania wszystkiego do buzi nagle okazało się, że lampka po chwili zabawy młodego drażni. Dlaczego? Bo ciężko ją wepchnąć do buzi. Dodatkowo nastał etap szybkiego zasypiania po kąpieli. Spanie tu i teraz, ja nie żartuję mamo! Mogłabym puścić lampkę przed kąpielą, ale wraz z nastaniem dłuższych dni niestety za oknem wciąż jest jasno o tej godzinie.
Nie mniej jednak udało mi się mojego ciekawskiego brzdąca uchwycić jak „badał” wczoraj po kąpieli lampkę. Całość trwała nie dłużej jak 5 min, po czym zasnął bez żadnego marudzenia.
Jestem ciekawa jakie będzie zainteresowanie teatrzykiem za miesiąc, dwa czy pięć. Jeśli coś znacząco się zmieni i przykuje moją uwagę na pewno dam Wam znać.
Co uważam na temat teatrzyka? Na pewno jest to przydatna lampka. Jak zdążyłam się sama przekonać dzieciaczki lubią tego typu projekcje, więc jeśli zastanawiacie się nad kupnem- polecam.
Na rynku jest mnóstwo podobnych urządzeń. Czy wybierzecie Muzyczny Teatrzyk czy inny tego typu projektor na pewno będzie to trafny wybór.
Po włączeniu lampki sama często kładłam się koło Matiego i patrzyłam na sufit. Teatrzyk tworzy klimat, uspokaja i odpręża po ciężkim dniu 😉
Tymczasem słów kilka o lampce:
– jest to lampka LED, więc się nie nagrzewa
– do wyboru mamy dwa rodzaje muzyczki – kołysanka oraz odgłosy natury
– muzyka jest cichutka, idealna do uspokojenia dziecka- początkowo myślałam, że wręcz zbyt cicha
– lampka po 45 minutach wyłącza się automatycznie na zasadzie powolnego wyciszenia i wygaszenia, czyli nie ma szybkiego „off”, które mogłoby przebudzić dziecko
– tryb stand-by, dzięki któremu lampka automatycznie się włączy gdy dziecko zacznie płakać
– możliwość zamocowania na ścianie oraz postawienia na szafce/podłodze
– daje sporą poświatę, co może być i plusem i minusem
Cena- dość spora jak na tego typu urządzenie- 259zł. Przyznam szczerze, że gdy otrzymałam lampkę do testu byłam pewna, że nie dałabym tyle pieniążków za nią. Z perspektywy czasu jednak muszę stwierdzić, że zyskała bardzo dużo w moich oczach. Jednak wciąż cena wydaje mi się wysoka.
Jeśli kiedyś przyszłoby mi zrobić listę hitów, które bardzo nam się przysłużyły po pojawieniu się na świecie Mateuszka lampka na pewno na nią by trafiła.
Polecam z czystym sumieniem. I nie tylko ja. Mój mąż również jest nią oczarowany.
Lampka do kupienia TU. Obecnie do wyboru jest jeszcze wersja dżungla. Nasza to woda.
Na stronie możecie również zobaczyć filmik z prezentacją działania Teatrzyku.
Dodaj komentarz
40 komentarzy do "Muzyczny teatrzyk"
też chce taką!!!!
fajnie wygląda i te cienie na ścianach i suficie super:))
musze poszukać u mnie czegoś podobnego!
widać, że spodobała się Mateuszkowi 🙂 ale faktycznie wysoka cena..
fajny taki teatrzyk, ale cena rzeczywiście trochę zaporowa.
super ta lampka;D
Dodatkowo powinna być zaopatrzona w opcję wkładania do buzi 😉
To takie niezbędne 😛 dla małego testera 😉
Prawda? 😛
Haha, u nas to samo 😉 Jak wkładanie do buzi nie wychodzi jest nerw 🙁
Ciekawie to wygląda! ale cena..
Ps. Nominowałam Ciebie:)
Rozwijające i inspirujące. Pamiętam to ze swojego dzieciństwa.
Obserwuję i pozdrawiam 🙂
marzyła mi się taka dla Ali:) dziś wiem, że dla mojej córki im mniej udziwnień przy spaniu tym lepiej:)
Mati pięknie badał teatrzyk:)
U nas teraz też jeśli chodzi o spanie to odpada. Ma być ciemno i najlepiej cicho. 🙂
Miłe, uspokajające światełko. Od samego patrzenia na zdjęcia chce się spać 😉
Mała drzemka? 🙂
My otrzymaliśmy w prezencie projektor – COTOONS – z lampką i pozytywką – generalnie sprawdzała się funkcja pozytywki – bo projektor (ilustracje na ścianie/suficie) go nie interesowały :)))
To wszystko tłumaczy, znaczy się ten Wasz wpis o rock&roll 😛
Świetna zabawa dla maluszka 🙂 Na pewno skupia wzrok i nadziwić się nie może 🙂
bardzo podobają mi się lampki pabobo, my zamierzamy kupić nomade:)
Fajna rzecz, ale jestem przekonana, że da się coś takiego zrobić domowymi sposobami przy niewielkim koszcie finansowym.
O! Jak Ci się uda takie hand and home- made poczynić to koniecznie się pochwal 🙂
Świetna jest, u nas nie byłoby na takie cos iejsca, ale ogólnie genialna sprawa.
Fajna lampeczka… ale cena rzeczywiście powala.
Cena zabójcza… Mamy lampkę-pingwina, którą wygraliśmy w blogowym Candy. Sprawdza się raczej tylko jako źródło światła w nocy.
Śmiem przypuszczać, że taki teatrzyk bardziej by Szymka rozpraszał niż wyciszał.
Ale piękny jest 🙂
Bardzo możliwe, zwłaszcza,że Szymek dużo starszy jest. Mateuszek teraz też już nie wymięka przy niej jak dawniej 😉
Wooow… Mateuszek zachwycony!
Cena faktycznie spora….ale może się skusimy na coś podobnego. Widziałam kilka razy na Allegro podobne lampki ale myślałam że to przereklamowane….:)
świetna jest i duża 🙂 ale ci powiem że oswietlenie i tak jest drogie a ta lampka jak widac na długo dziecku będzie służyć
w sumie racja 🙂
O kurczę! Jest prześliczna,widać, że Mateuszkowi bardzo się spodobała.
Pozdrawiam!
cena kosmiczna poowiedziałabym…ale lampka pewnie sama w sobie fajna 🙂
super sprawa dla dziecka taki teatrzyk ale cena powala 🙁
Cały czas się zastanawiam, czy udałoby mi się przestawić Sarę na taki rodzaj „usypiacza”, czy jest realna szansa, że coś ją na tyle zaciekawi, że wymęczy i pozwoli spokojnie zasnąć. Po przebojach z jej zasypianiem ta cena to pikuś… tylko niech mi ktoś da gwarancję, że zadziała :D:D
hyhy to może bardziej jakieś ekstremum…bo ja wiem, trampolina przed snem? 😛
Ale odlot:)) My mamy Barnapapę…w sensie ma Nela:P Ale ta woda mnie kusi…
Sama bym chętnie pooglądala :-***
bardzo fajny ten teatrzyk, na razie zasadzamy się na tę lampkę nocną 🙂
Grunt że Mateuszkowi się podoba;)
cena dość wysoka…
my korzystamy z lampek ledowych do kontaktu za 5 zł z castoramy 🙂
chętnie zasnełabym przy takiej lampce 😉 nie dziwie sie że mati polubił lampkę 😉 świetna jest
Zapraszam do zabawy Liebster Blog! Szczegóły u mnie w dzisiejszym poście 🙂
Fantastyczna lampka. Byla by idealna dla mojego maluszka. Pozdrawiam serdecznie 🙂