Dziecko, a zwierz?
Tak mnie ostatnio nachodzi na przemyślenia.
Mamy w domu psa. Labradorkę, która wkrótce skończy 6 lat. Jest z nami od samego początku, kochamy ją jak członka rodziny, bo w rzeczywistości kimś takim jest. Nigdy nie mieliśmy z nią problemów, jest dobrze ułożonym psem, grzecznie słucha, nie bywa złośliwa. Jak każdy labrador jest łagodnym psiskiem, pełnym miłości do każdej napotkanej osoby. Nigdy nie zrobiła nikomu krzywdy i wierzę, że tak pozostanie.
Szelmuśka jest oczkiem w głowie Pana, uwielbiam patrzeć jak się razem wygłupiają, jak wiernie patrzy w dal, gdy tylko Pan oddali się na moment. Chyba jest też troszkę rozpieszczona, o ile można tak powiedzieć o zwierzęciu, przez całe życie przyzwyczajona do faktu, że jest jedna i co tu ukrywać najważniejsza.
A wkrótce na świecie pojawi się nasz mały. Słyszałam o różnych przypadkach zachowania zwierząt w stosunku do nowo narodzonego dzieciątka. Od tych sympatycznych, gdzie pies czy kot w pewnym sensie opiekują się maleństwem, do tych skrajnie groźnych obkupionych warczeniem i rzucaniem się do dziecięcego łóżeczka.
Do tej pory nasza psina nie miała zbyt dużej styczności z dziećmi. Pod blokiem parę razy zdarzyło się, że jakaś mama z bobasem w wózku podeszła do nas i dzieciak pogłaskał psa. Różnie też z maluchami bywa, raz lecą same do niej, innym razem niepewnie, bo przecież to jednak jest dość spory pies.
Mieliśmy też sytuację gdy u nas w domu pojawiło się dziecko. Dla Szelmy coś nowego i w dodatku na jej terenie. Gdy odwiedziła nas koleżanka z roczną córeczką dało mi to trochę do myślenia. Dziecko jak dziecko, wielu rzeczy nie rozumie. W domu mają kotka i mała przyzwyczajona jest, że może z kotkiem wszystko. I to wszystko przełożyło się na naszego psa, który delikatnie mówiąc po 30 min miał dość.
Na początku uciekała od dziecka, ale na koniec zdarzyło się raz, że okazała zniecierpliwienie, gdy po raz kolejny została pociągnięta za ogon. Nie warczała, nie szczekała, ani broń boże nie pokazała zębów- po prostu widać było po niej, że nie chce się bawić z dzieckiem.
Byłam wtedy w 4 miesiącu i zaczęłam się zastanawiać co będzie jak na świecie pojawi się nasze dziecko. Czy też będzie reagować zniecierpliwieniem gdy nasz syn będzie się z nią bawił czy może po prostu przyzwyczai się do nowej sytuacji?
Mój mąż twierdzi,z czym się oczywiście w 100% zgadzam, że jest to też kwestia nauczenia dziecka od małego, że zwierzątko to nie zabawka i trzeba się z nim obchodzić delikatnie. I, że on nie pozwoli naszemu dziecku, by ciągnęło psa za ogon czy rzucało w niego zabawkami, a wtedy sytuacja gdzie pies ma dość malucha nie będzie miała miejsca.
No dobrze, ale czy takiemu półrocznemu czy rocznemu brzdącowi można już wytłumaczyć, że tak nie wolno? Czy zrozumie?
Inaczej sprawa ma się w przypadku dzieci starszych. O to się nie martwię. Trzylatek przyjaciółki będąc u nas w domu bawił się z psem normalnie. Rzucał jej piłeczkę, delikatnie głaskał, a pies patrzył w małego jak w obrazek. Ale oni mają w domu szczeniaka, wierzę też, że Milena od samego początku dawała lekcje każdej ze stron na co sobie mogą pozwolić.
Mam nadzieję, że samo się jakoś rozwiąże, że od momentu pojawienia się małego na świecie do czasu, w którym zacznie się interesować czworonożnym przyjacielem upłynie trochę wody i psiak zdąży się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Wierzę też, że jeśli nasz pies będzie miał dziecko na codzień to będzie to dla niej zupełnie naturalne. A z drugiej strony mam nadzieję, że będę umiała synkowi od małego wytłumaczyć, że jego piesek to nie zabawka i czuje każdego kuksańca.
A jak sytuacja wygląda u Was, tych co mają czworonogów w domu i dzieciaka? Co myślicie na temat kwestii tłumaczenia małemu brzdącowi tak oczywistych rzeczy, da się?
Edit: znalazłam w sieci artykuł, jak przygotować psiaka na dziecko: http://www.fitpregnancy.com/baby/baby-care/dog-meets-baby. Myślę, że dość ciekawy.
Dodaj komentarz
15 komentarzy do "Dziecko, a zwierz?"
Dziękuję Ci bardzo 🙂
Co pies to i charakter, ale wierzę, że jednak będzie dobrze 🙂
od dawna już nie mam psa, więc nie mnie się za bardzo wypowiadać 🙂 na mój rozum powinno być ok, tym bardziej, że pies będzie miał dużo czasu na przyzwyczajenie się do malucha 🙂 a poza tym to przecież labradory są jednymi z psów używanych w dogoterapii…
jeśli masz wątpliwości to być może warto byłoby się skontaktować z jakimś psim trenerem? 🙂
Mam nadzieję, że się dogadają, ale faktycznie w razie „W” jakiś psi behawiorysta będzie na tapecie 🙂
Właśnie mój mąż twierdzi to samo, że najlepiej jak się dziecko od małego z psem czy kotem chowa, bo później to dobrze wpływa na różne cechy. Niestety nie mam w tej kwestii doświadczenia, bo moi rodzice dopiero w wieku szkolnym zdecydowali się na świnkę morską, choć od małego im trułam o zwierzątku 🙁
Oby i u nas było podobnie 🙂
Przyznam, ze mój Figo bywał zazdrosny o dzieciaki i mało cierpliwy gdy go obskakiwaly. Zmęczony uciekał w ustronne miejsce. Myśle ze wszystko zależy od psiego charakteru ale dzieciatko wychowywane razem ze zwierzęciem rownież sie go uczy. Oswoja sie ze sobą… Tak myśle 🙂
Nigdy nie miałam psa, więc mogę napisać tylko co słyszałam, a słyszałam nieraz, że jak z dzieckiem to tylko labrador lub golden retriver, wiec myślę, że niepotrzebnie się niepokoisz. Po prostu trzeba będzie zwracać baczniejszą uwagę na psa, a po czasie okaże się zapewne, że maluch i pies to najbardziej zgrany i zaprzyjaźniony duet będzie.
U nas też jest mnóstwo sierści, takie już uroki trzymania zwierzęcia w domu i faktu, że pory roku nam się mieszają. Z tą alergią to chyba jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę- mam psa, wychowałam się na wsi,a alergia męczy mnie od dziecka 🙁
Odnośnie przygotowań. Szelma jest nauczona, że musi zajmować się czasem sama sobą, nie ma problemu żeby ją zostawić, leży sama, nie dopomina się uwagi. Więc to mamy wyćwiczone. Pozostaje jeszcze kwestia płaczu i lalki. Pomysł ciekawy 🙂